Vitamina.

Każdy miewa złe chwile. Sądzę jednak, że to co robią ludzie ma sens.

Nie wiadomo jak przeżyła te niewielkie pięć miesięcy swojego życia, nikt nie wie, przynajmniej tak by się zdawało. Znaleziona w parku przy ulicy Okrzei w Zabrzu. W schronisku spędziła niewiele około miesiąca. Za uratowanie jej życia na pewno jest wdzięczna. Ma swoje humorki, jak to każdy może miewać. Obecnie ma rok, ponad. A 18 listopada świętować będziemy pełny rok odkąd trafiła pod nasz dach, pod mój dach.

Do schroniska w Zabrzu trafiła 3 października 2012 roku. Ja od połowy października tegoż to roku, co się na dwanaście kończy zaczęłam buszować po schroniskach, a raczej po ich stronach internetowych. Dwa tygodnie błagania [prawie na kolanach] o psa się opłaciły. Nie wspominając już o tym, że WŁASNEGO psa chciałam od kilku miesięcy, więc czasami naprowadzałam ,,Mamo... A co by się stało, gdybym miała psaa? ...'' . BACH! Znalazłam! Nie, nie... Ten odpada, bo coś tam, ten też bo znów coś, ten nie bo jest zbyt stary, a my mieszkamy w kamienicy na drugim piętrze, niby to nic, ale od podłogi do sufitu są trzy metry... Tak więc jakbyśmy mieszkały na 4 piętrze, a nie na 2 i by się męczył. Po tygodniu szukania, odświeżania co pięć minut strony, czy nie dodali jakiegoś nowego zwierzaka, czytałam wszystkie notki, wszystko, wszyściuteńko, całą ich stronę przemiotłam od lewej do prawej, od prawej do lewej i nic. Wchodzę więc ponownie, w któryś tam dzień... Widziałam, widziałam, widziałam... LECZ... Jakiś nowy pies. Klikam i mam. Mam mojego przyszłego psa! :)
Znów błagania, znów przekonywanie i wreszcie mama się złamała i zadzwoniła. Miałyśmy 3 - 5 kandydatów / kandydatek, acz tylko Bozia [tak miała w schronisku na imię] nam przypasowała.
Mniejsza.

.
.
.
Dzień odebrania suni. 18 listopada. 18, 18, 18...
Nie wspomnę już o tym ile razy nam nabałaganiła, przestraszyła świnkę, coś podarła czy popsuła.
Jest i koniec, kropka, przecinek i wykrzyknik :D

Link do strony, gdzie była Vitka:
KLIK